Wybierz język

niedziela, 18 października 2015

Z życia Song Ji Hyun

Witam wszystkich :)
Oto nowe opowiadanie i przepraszam, że to tak długo trwało.
Miłego czytania :)


Rozdział I
Dzisiaj dzień wolny.
Koniec lekcji, starczy mi na pozostałe cztery lata. Męczę się tylko ,ale trzeba przeboleć jakoś tą szkołę.
Nie jest może aż tak tragicznie, ale najlepiej też nie. Wiem ,jestem straszną marudą, cóż trzeba się przyzwyczaić.Tak mam na imię Song Ji Hyun i mam 16 lat, lubię kpop i wszystko co kolorowe i urocze.
Mam długie czarne włosy, i jestem mega niska. Za niska..Mam młodszego brata Song Jin Ah.
Dziecko doprowadzające mnie do depresji, i spadku samooceny.
Moi rodzice pracują w wielkiej korporacji ,a my snujemy się za nimi jak cienie. Są bardzo wymagający i nieustępliwi w tym ,żeby nas pilnować z ocenami. Nie uczę się jakoś źle ,za to Jin jest typowym "bad boyem"...irytujące... i te tępe laski biegające za nim w kółko...Ż E N A D A.....
Staram się żyć jak normalna nastolatka, ale nie często tak jest... jestem "inna".
Ta co zawsze się wywala, dużo się śmieje...a jak co do czego przychodzi to ryczy po nocach.
Mam zalety...jak każdy , mam też wady, ale nie wiem co przewyższa.
Przynajmniej jakoś wyglądam, i mam jeden talent ,który rozwijam. Kocham śpiewać.
To moja pasja od dziecka.
Niestety moi rodzice tego nie popierają, dlatego wysłali mnie do szkoły biznesowej. Ja i biznes no przepraszam,ale to nie wyjdzie. Za dużo w tym wszystkim matematyki... i filozofii...nie jestem ścisłowcem.
I nie zamierzam nim być , poczekam na skończenie...w tedy pójdę dodatkowo. Szkoła muzyczna na mnie czeka z otwartymi ramionami.
***

Wstałam rano i od razu chwyciłam za mojego Iphone (prezent od taty) .
Była godzina 9:00... czas wstawać pomoc domowa przychodzi za godzinę. Nie mogę wyjść w takim stanie..
Weszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Zdjęłam z górnej półki swoją różową szczoteczkę do zębów z misiem. Nałożyłam miętowej pasty i zaczęłam myć zęby wolno i dokładnie. 
Oczywiście Ji Hyun bez uszczerbku nie wyjdzie ,więc pasta postanowiła zrobić mi na złość i spaść na moje włosy.
Wypłukałam usta i zamoczyłam kosmyk, chwyciłam ręcznik i osuszyłam buzię. Wybiegłam i otworzyłam białą szafę w kwiaty. Wyciągnęłam czarne jeansy z wysokim stanem i bluzkę w paski. Trampki stoją na dole więc nie będę teraz biegać.
Wzięłam do ręki szczotkę do włosów, i wyczesałam je dokładnie, wyciągnęłam parę włosów .
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu, więc szybkim ruchem podniosłam poduszkę.
Dzwoni moja przyjaciółka Kim Cha Soo
- Yeoboseyo..?
- O , no dzień dobry Ji Hyun
- Siemka Soonie ( jej przezwisko).
- Chcesz iść ze mną i Jongiem na bubble tea?
- Pewnie ,a o której?
- Hm... na 11:45 pod tym sklepikiem z Ramen obok parku.
- Ok, do zobaczenia.
- Pa..
Rozłączyłam się ,po czym pościeliłam swoje łóżko i umalowałam się odrobinę. Spod krzesła wytargałam swoją czarną torbę na ramię ze złotymi wstawkami i zeszłam na dół.
Mój brat siedział z kolegą na sofie w salonie i oglądali telewizję zajadając się maślanym popcornem.
- Jin ,tylko nie ubrudźcie mamie tej kanapy ,bo cię zje za to.
- O..cześć Ji Ji (tak nadane mi przezwisko przez brata gimnazjalistę).
- Cześć- zagadał do mnie mały brązowowłosy chłopak
- No siemka .. ja się spieszę trochę ,więc zamknij dom jak będziesz wychodził.
- Nie przypominaj mi tak ciągle! Pamiętam!
Założyłam ręce na piersi, i przybrałam nijaki wyraz twarzy.
- Mam przypomnieć co było miesiąc temu?..
Przez chwile nie uzyskałam żadnej odpowiedzi ,więc tylko kiwnęłam głową.
- No to właśnie, dlatego ci przypominam Jin.
- Będę pamiętał...
Pomachałam im na pożegnanie, i otworzyłam frontowe drzwi. Uderzył mnie zapach zieleni, mama kocha swój ogródek. Hoduje kwiaty, które dostała od taty na pierwszej randce.
Osobiście uważam to za urocze, te piękne krwistoczerwone róże są zachwycające. Gorzej tylko ,gdy ktoś ma takie szczęście w życiu i ma bliskie spotkanie z kolcami. Straszliwie boli, nie polecam.
To było jakoś w lato , kiedy Jin poprosił mnie o znalezienie breloka do kluczy, zgubił go podobno gdzieś w trawie ,którą mamy po bokach ścieżki. W pewnym momencie wparował mi przed nogi czarny kot, a ja w geście samoobrony chciałam uciec. Potknęłam się o sznurówki od trampek ,i wylądowałam brzuchem na kolcach. Oczywiście wszystko ma swoją cenę, więc szczęściara Song Ji Hyun była cała w dziurkach po kolcach. Wstałam szybko i wbiegłam cała we krwi do domu.
Nie lubię tego wspominać.. dostałam w tedy straszliwie piekącą maść po ukłuciach. ...
Było minęło...
Teraz spieszę się do Bubble place, to już nie daleko. Wystarczy przejść przez pasy, czerwone światło...
Nie ważne! Idę..
- Uważaj!!!- usłyszałam krzyk i pisk opon. Jakiś chłopak w czarnym kapturze ocalił mnie od zderzenia z samochodem. Teraz aktualnie leżę pod nim.
- Dziękuje za pomoc ,ale czy mógłbyś ze mnie zejść?- zaśmiał się i automatycznie mogłam oddychać.
- Następnym razem patrz na światła..- dodał po czym zniknął ,a ja nie zdążyłam zapytać jak ma na imię.
Szłam dalej ,tym razem rozglądając się na wszystkie strony.
W końcu na rogu zobaczyłam upragnione miejsce spotkania, więc przyspieszyłam.
Weszłam do środka:
- Annyong haseyo -zwróciłam się do kasjerki.
Odpowiedziała tym samym.
Zobaczyłam w pewnym momencie brunetkę z kręconymi włosami i chłopaka blondyna.
- Siemka , jestem.- przerwałam im konwersację ,po czym się dosiadłam.
- O hejka ,i jak tam minęła przechadzka?- zapytała Cha
- A nawet dobrze,wiesz co...- usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu.
- Sorka , odbiorę ..
- Mhm- odpowiedzieli ,a ja wstałam od stołu i odebrałam połączenie.
 -Yoboseyo?
- Song Ji Hyun , natychmiast wracaj do domu mamy z tatą ważną informację dla ciebie i twojego brata..
- Ale mam..-przerwała mi.
- Żadnego ale! Do domu teraz!
- Idę..- rozłączyła się.
Podeszłam do moich znajomych.
- Wiem ,że dopiero co przyszłam ,ale muszę wracać mama dzwoniła..
- Spotkamy się kiedy indziej-  odpowiedzieli zgodnie.
- Ok, to do zobaczenia!- Wyszłam szybko i prawie biegiem wleciałam do domu. Jakoś droga powrotna zajęła mi mniej czasu, i tym razem nic mnie nie przejechało!
Zdyszana usiadłam na kanapie obok Jina ,który był tak samo zdziwiony jak ja.
- Ej , o co chodzi?- zapytałam brata.
- Chciałbym zapytać o to samo..- odpowiedział podpierając głowę .
Mama i tata weszli do salonu , popatrzyli na nas lekko wystraszeni.
- Ty im mówisz ,czy ja?- zapytał tata.
- Ja-  odpowiedziała mama ekspresowo.
- Dzieci- zaczęła.
- Wiecie ,że ja i tata pracujemy  w takiej branży, że nas przerzucają...
- Kontynuuj- dodałam
- Przenieśli nas tym razem do innego kraju..
Wystraszyłam się, Jin też.
- Gdzie?- zapytaliśmy się razem
- Polska w Europie- skończył tata.
Moje życie legło w tym momencie w gruzach.


Ciąg Dalszy Nastąpi



niedziela, 20 września 2015

Nowe opowiadanie (?)




ZAPOWIEDŹ


Nie będzie może bezpośredniego związku z kpop`em ,ale będzie o Azjatce ;)

WIĘC:

Nastoletnia Song Ji Hyun przez pracę rodziców przenosi się z ojczystego kraju do nie znanej dla niej Polski.
Jak potoczy się życie dziewczyny?..

poniedziałek, 7 września 2015

BTS-[Suga]



Związek:Heteroseksualny
UWAGA TYM RAZEM WYMYŚLIŁAM INNEGO SHOTA!!
MOJE PIERWSZE FANTASTY WIĘC PLZ. NIE KARCCIE MNIE :D

"Z tamtego dnia nie pamiętam nic... Dopiero się urodziłam , moi rodzice zmarli z powodu zalania wioski. Jednak los się do mnie uśmiechnął ,jakiś mężczyzna ulitował się i zabrał mnie do siebie.
Całe szczęście ,bo miejscowi chcieli mnie wrzucić do rzeki... Tak się zaczyna moja historia... mam na imię __".
                                                   ***
Słyszysz mój niemy krzyk ?
No tak ,jak możesz go usłyszeć skoro nikt nie może .
Zostałam ocalona od śmierci ,jako nieliczne dziecko. Dzisiaj gdy otwieram codziennie oczy czuje się bardzo dziwnie. Zawsze cieszyłam się z tego co mam, ale nie dzisiaj .. nie teraz gdy miałam już wejść w dorosłość. Nie chcę tego. Chcę pozostać już do końca życia dzieckiem ,móc beztrosko bawić się do późnego wieczora na podwórku, nie martwić się o kolejny dzień.
W moim pokoju raptownie otworzyły się drzwi, jednak nie ujrzałam w nich nikogo. Wstałam więc z miękkiego łóżka i podeszłam do nich zerkając w obie strony, korytarz był pusty. Zbiegłam więc bardzo szybko ze schodów do komnaty codziennej ,czy mój opiekun był tam na dole.
- O witaj __ już wstałaś?
- Tak, Suga nie mogłam całą noc spać...
- Dlaczego?
Zagadnął do mnie z zaciekawieniem i troską. Gdy chciałam zacząć narzekać przyłożył mi rękę do ust i lekko mi je zatkał.
- Wiem dlaczego, dzisiaj kończysz osiemnaście lat
- Tak, hm... Suga mogę się Ciebie coś zapytać?
Uśmiechnął się promiennie.
- Pewnie ,o co tylko chcesz
- Dlaczego ,od mojej adopcji nie zmieniłeś się nawet odrobinę? Ciągle jesteś młody ,nie zestarzałeś się nawet trochę..
Zamilkł i zacisnął dłonie w pięści. Nie chciałam ,żeby był na mnie zły. Podeszłam do niego i mocno objęłam rękoma jego talię.
- Przepraszam, nie musisz mi odpowiadać... nie chciałam cię zezłościć czy coś...
Wypuścił głośno powietrze przez nos ,a następnie wtulił się we mnie i pocałował mnie w głowę.
- Nie jestem zły ,na Ciebie nie umiem... A swój prezent dostaniesz później ,może teraz wyjdź na krótki spacer?
- Muszę??
Spojrzał na mnie z troską i miłością.
- Tak, bo  nie pamiętam kiedy ostatni raz wychodziłaś.
- Dooobrze już idę ..
Puścił mnie z objęć i ,nagle poczułam się taka .. zagrożona?
Nie wiem jak to inaczej nazwać.
Wyszłam przez wielkie drewniane wrota na zewnątrz i pierwsze ,co mnie spotkało to oślepiające słońce. Gdy byłam mała nienawidziłam ciepła, słońca i pięknej pogody.
Wolałam, ponurą duszną pogodę bez promieni słonecznych.
Czułam na skórze ciepłe powietrze ,które zanosiło moje kasztanowe włosy długości do pasa we wszystkie strony.
Powoli ruszając w stronę wyjścia frontowego ,chwyciłam ostrożnie ogromną klamkę i wyszłam na ulicę. W moje oczy rzucały się kolorowe baldachimy i piękny zapach wypieków. Skierowałam ,więc swoje kroki w kierunku  woni.
- Bardzo panią przepraszam!
Jakaś ciemnowłosa kobieta przez przypadek wylała na mnie czerwone wino.
- Nic się nie stało ,to nie pani wina to ja szłam i nie patrzyłam
Odparłam ,by nie było jej przykro.
- To chociaż weź jedno ciastko ,na przeprosiny
Chwilę się zastanowiłam i chwyciłam jeden pierniczek.
- Dziękuję, i do widzenia
Pożegnałam się uprzejmie i szłam dalej ,nagle zza rogu wybiegł mały chłopczyk. Był cały w błocie i krwi. Natychmiast jako jedyna ze zgromadzonych podbiegłam do malucha.
- Co ci się stało chłopczyku?
Spojrzał na mnie jakby się mnie bał, chociaż nie wiem dlaczego....
- To była ona.. znowu..
Zdziwiona otarłam jego śliczne czarne, duże oczka z łez i krwi.
- Kto taki, możesz mi powiedzieć?
- To ta diablica! Zabiła moją mamę i tatę!
Nagle ,jak za wypowiedzeniem jednego jego słowa mój brzuch zaczął tak boleć, jakby rozrywali mi wnętrzności. W moich sinych ustach poczułam smak rdzy -krew.
Chwiejnie wstałam i jak najszybciej się dało ruszyłam w kierunku zamczyska. Coś czarnego śmignęło mi przed oczami, i w mgnieniu oka znalazłam się w czyichś ramionach, to był Suga.
Zabrał mnie z powrotem do zamku. Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą , po czym usiadł obok mnie na krześle i czekał ,aż się obudzę.
- C-co się stało ... Suga?
- W końcu się obudziłaś , to ja chciałbym wiedzieć co się stało po twoim wyjściu na ten przeklęty targ!
Przyznaję ,że w tedy mocno się go wystraszyłam. Nigdy nie zwracał się do mnie takim tonem.
- Opowiedz mi wszystko, bardzo Cię proszę __ bo nie wytrzymam.
- Gdy wyszłam zza bramy ,jakaś kobieta przez przypadek wylała na mnie wino ,a na przeprosiny dała mi ciastko ,a potem...
- Czekaj!!
Nie dokończyłam, bo przerwał mi w połowie zdania .
- Kobieta dała ci ciastko?
Zdziwiona kiwnęłam głową na "tak".
- ZJADŁAŚ JE!??
- Nie ,nie miałam okazji bo chwilę później ujrzałam chłopczyka całego w błocie i krwi ,więc jako jedyna do niego podeszłam.
Słuchał z zaciekawieniem tego ,co mam do powiedzenia, czasem robił dziwne miny.
- Suga ,co to za "diablica" ?
Spojrzał na mnie ,jakbym miała za chwilę umrzeć.
- Nikt ważny ,ale obiecaj mi że od teraz nie odstąpisz mnie nawet na krok ,okey?
- Obiecuję
Wstałam z łóżka i udałam się do toalety, by umyć buzię z resztek krwi i wylanego na mnie wina.
- Gdzie się wybierasz?
Zapytał mnie z troską w głosie.
- Do łazienki ,muszę się umyć i przebrać
- Muszę iść z Tobą, wiesz o tym?
- Słu-słucham?!
- A jeżeli ktoś cię porwie, lub coś?
Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym, że ktoś na mnie poluje.
- O-okey ,ale musisz się odwrócić do mnie plecami
Kiwną głową w przód i ruszył za mną do łazienki.
Otworzyłam drzwi, pomijając fakt jak strasznie trzęsły mi się ręce z nerwów.
Suga automatycznie odwrócił się do mnie plecami. Zdjęłam swoją pastelowo zieloną sukienkę do kostek.
- S-suga ,nie możesz teraz wyjść? Chciałabym się wykąpać..
- Nie będę się na Ciebie patrzył..
Już nic nie mówiłam i zdjęłam pozostałe części garderoby. Po chwili weszłam do gorącej wody , i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej i siedziałam tak przez chwilę. Zapiekły mnie policzki, i pojawiły się na nich czerwony rumieniec.
Nie zwróciłam nawet uwagi, a Suga obrócił się do mnie przodem i podszedł do wanny.
- C-co ty robisz??
Zapytałam się wystraszona.
- Muszę Ci coś wyznać __...
Ujrzałam na jego twarzy lekki strach i niepewność, oraz zakłopotanie (a co ja mam czuć?! To ja siedzę naga w wannie ,nie on!).
- A mógłbyś ,gdy się umyję do końca?
Zaskoczony uśmiechnął się, pokiwał głową i podszedł  do okna zasuwając delikatne żaluzje .
                                                            ***
- Jesteś cała czerwona...
Przyłożył mi rękę do czoła i uśmiechnął się.
- Mam dla Ciebie prezent ,skoro masz dzisiaj urodziny..
Moje źrenice się powiększyły ,a oddech przyspieszył. Suga nachylił się na de mną i chwycił mój podbródek w obie ręce. Jednak nie szarpał mnie ,tylko traktował jakbym była z najdroższej porcelany.  Lekko także się przysunęłam ,a nasze usta zetknęły się w słodkim i namiętnym pocałunku. Odłączyliśmy się od siebie ,dopiero gdy zabrakło nam obydwu tchu. Ale z moich policzków nadal rumieńce nie schodziły.
- Muszę Ci o czymś ważnym powiedzieć ...
Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- Nie przypadkowo Cię adoptowałem... jest coś czego Ci nie powiedziałem..
- Nie przypadkowo?? , hmm słucham Cię uważnie..
- Ja , nie jestem człowiekiem...
W tym momencie to przelało czarę goryczy .
- To czym, albo kim?
- J-ja jestem demonem
Myślałam ,że zejdę . Pomimo tego ,że mnie oszukał i tak bardzo mu ufałam.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Bo ,nie chcę żebyś się mnie bała
Pokręciłam przecząco głową ,i wybiegłam z pokoju. Coś zatrzeszczało obok okna, więc nie zastanawiając się ,co to podeszłam bliżej. Niespodziewanie szyba wyleciała z okna ,a kawałki szkła dogłębnie poraniły mi skórę. Coś zaczęło mnie mocno ciągnąć za nadgarstek , słyszałam również głuche krzyki Sugi. I nie kontrolując tego co robię chwyciłam za pierwszą lepszą rzecz obok, którą była mała szabla mojego ojca. Wbiłam ostrze w dłoń ,albo ... nawet szczerze mówiąc nie wiem co to było.. ale nie ważne ,puściło mnie natychmiast.
I uciekło ,a ja straciłam widoczność , a na moje oczy nasunęła się przenikająca czerń. A ja osunęłam się powoli na ziemię. Jednak nie upadłam, poczułam czyjeś ramiona.


                                                                                 ***
SUGA:
Złapałem __nim zdążyła upaść na ziemię. Jej twarz, i ramiona były całe w pojedynczych sznytach od szkła. Trzymała coś w ręce, wyciągnąłem rękę w stronę tego przedmiotu, jednak szybko tego pożałowałem ,bo to coś poparzyło mnie!
Zapomniałem na śmierć, że to był sztylet jej ojca ,zabijał nim różne mroczne stworzenia. I kazał przekazać to córce.
Podniosłem się razem z___na rękach i popędziłem w stronę jej pokoju i otworzyłem wielkie drewniane drzwi i wszedłem do środka. Położyłem ją na łóżko i pobiegłem jeszcze po wodę dla niej i obmyłem jej rany.
                               
                                                                               ***
__:
Czerń przed moimi oczami przytłaczała mnie coraz bardziej. Dawało się we znaki zmęczenie i ból?
Tak zdecydowanie mnie coś bolało ,i to mocno. Odruchowo syknęłam. I OTWORZYŁAM OCZY!
Ujrzałam nad sobą Sugę pochylonego w moją stronę z twarzą zakrytą w dłoniach.
Uśmiechnęłam się lekko (zważając na moją pociętą twarz) .
- Aż tak długo spałam?
Zagadnęłam wesoło ze śmiechem. Otrząsnął się błyskawicznie i przytulił mnie mocno (jednak nie za mocno).
- __jak ja suę cieszę ,że nic ci nie jest.
Pogłaskałam go po policzku i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Pożałowałam tego niestety ,bo krew zaczęła lecieć mi z policzka. Chciałam to wytrzeć ,jednak ktoś mnie w tym wyprzedził. Podniosłam nieśmiało wzrok na Sugę. Chwyciłam jego twarz w obie dłonie i przysunęłam do swojej , dzieliło nas zaledwie osiem centymetrów.
- Nie ważne, czym jesteś i tak kocham, kochałam i będę Cię kochać do końca życia.. i jeszcze dłużej
Jego wargi zadrżały i przysunął się do mnie dając mi bardzo soczystego buziaka.
- Całe życie na Ciebie czekałem
Spuściłam wzrok na jego dłonie ,strasznie się trzęsły ,podniosłam je sobie do policzków i lekko o nie potarłam.
- Czułam, że z Tobą było zawsze coś nie tak
I w tym momencie zaczęliśmy się rechotać jak głupi.
   
                                                                                 ***

Parę dni po tych wydarzeniach Suga mi się oświadczył, oczywiście z wielkim zachwytem zgodziłam się za niego wyjść. Musieliśmy jednak wyjechać z miasta, bo tu uważali by nas za świrniętych. Wiedzieli, że on mnie adoptował i jednocześnie stał się moim ojcem zastępczym. Opowiedział mi również o sztylecie (który noszę ze sobą zawsze i wszędzie). Stał się dla mnie (sztylet) pamiątką rodzinną ,i pewnie przekaże ją dalej jeżeli przeżyję.
W ostatnich dniach to coś coraz częściej powracało i chciało mnie dopaść.
- Musimy się tego pozbyć!
Krzyczałam na Sugę jak najęta.
- Powaliło ci się w głowie?! Nie pozwolę Ci umrzeć ROZUMIESZ!??!
Fuknęłam na niego i wyszłam z pałacu ,by się przewietrzyć.
Szłam pustymi drogami ,uliczkami i pomiędzy domkami mieszczan. Było pusto ,cicho i głucho jak w mieście duchów.
W pewnym momencie zawiał silny wiatr, obróciłam głowę by zobaczyć co to sprawiło. Gdy jednak ujrzałam tę postać zaczęłam biec przed siebie i nie oglądałam się za siebie.
Jednak mój wyścig z tym czymś zakończył się porażką , bo duży konar wystawał z drzewa. Zdarłam sobie kolano i skręciłam kostkę. Czułam ,że to koniec . Moje podejrzenia były mylące Suga szybkim krokiem dołączył do mnie. Zasłonił mnie swoim ciałem. Spojrzał na mnie i rzucił się na bestię zadając jej pojedyncze mocne ciosy.
Ta postać to była jakaś zjawa z wykrzywionymi plecami i rękoma ,jej oczy były puste i czarne jak smoła. Włosy miała popalone i zniszczone koloru grafitu. A ubrana była w postarzałą białą (wyblakłą) suknie.
- Co Xiumi ,nie chcesz wiedzieć jak się mnie raz na zawsze pozbyć?!
Otrząsnęłam się szybko z moich wypatrywań ,a po moich plecach przeszedł zimny dreszcz.
Moje ręce się trzęsły i chwyciłam pulsującą i krwawiącą kostkę.
- Wynoś się i zostaw mnie i Sugę w spokoju!!!
Wrzeszczałam jak nienormalna.
- Odejdę ,jeśli oddasz mi swój sztylet , i przetniesz sobie dłoń na znak ,że już go nigdy nie odzyskasz
Spojrzałam się na niego , a on na mnie i pokręcił szybko głową na przeczącą odpowiedź.
- NIE RÓB TEGO  ____,ONA POZABIJA INNE ISTOTY!!!
- Oczywiście jak chcesz ,mogę przychodzić codziennie ,by odzyskiwać to ostrze...
Przeraziła mnie ta wiadomość.
Wyciągnęłam ostrze z torby ,i szybkim zdecydowanym ruchem przecięłam sobie dłoń. Podeszłam do zjawy. Uśmiechnęła się szyderczo i wyciągnęła popaloną dłoń po swój nowy nabytek. Niestety jej plany nie ziszczą się! Podbiegłam do niej i wbiłam sztylet w jej serce ,tworząc wielkie rozcięcie z ,którego zaczęła się sączyć czarna maź. A to coś zaczęło znikać. Zaczęłam szybko biec w kierunku Sugi, jednak nie zdążyłam . Ręce potwora przebiły mi klatkę piersiową. On zaczął do mnie szybko biec. Zjawa zniknęła ,a ja wykrwawiałam się w ramionach Sugi, jak w tedy gdy mnie złapał pierwszy raz. Odkaszlnęłam nieprzyjemną gulę z gardła ,którą była moja krew. Lała się już wszędzie. Wzrok zaczął mi się coraz bardziej pogarszać. I zaczęłam się powoli dusić.
- ____ ,____!NIE UMIERAJ PAMIĘTASZ OBIECAŁAŚ MI ,ŻE MNIE NIE ZOSTAWISZ!!!!!!!!!!
- Su-suga , ja prze-przepraszam KOCHAM CIĘ ,we-weź ten sztylet i miej go przy sobie...
- Masz mnie nie zostawiać słyszysz masz żyć!
- Ja Cię nigdy nie zostawię, zawszę będę z Tobą..... Kocham Cię.....
                                                                   ***

Umarła... moja miłość całego życia .... odeszła...
Nagle sztylet zaczął się świecić na czerwono, chwyciłem go w obie dłonie  (już mnie nie parzył) i w swoim odbiciu ostrza zobaczyłem ją... stała obok mnie przytulając mnie.
I te cichutkie szeptanie: "Nigdy Cię nie opuszczę"...
Wstałem na obie nogi i zacząłem biec przed siebie.  Zerkałem co jakiś czas na sztylet ,i nadal ona tam była. Nie zamierzała nigdzie iść ,zostaje ze mną na zawsze.
W tym sztylecie jest jej dusza.

"Bo prawdziwa miłość nigdy nie odchodzi ,zostaje z nami na dobre i na złe"

                                                           KONIEC ???__________________




BTS- [Jungkook]

Związki: Heteroseksualne
Uwagi: BRAK

Shot specjalnie dla mojej przyjaciółki, która kocha go całym sercem. 
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANIE :*
Związek :heteroseksualny
Ostrzeżenia: BRAK
Weszłaś do szkoły pospiesznym krokiem, już i tak byłaś pięć minut spóźniona.
*Twoja mama jak co rano zrobiła ci, ulubione śniadanie, a ty odrabiałaś lekcje z chemii. Oczywiście nikt nie pożyczył zeszytów, bo miała być kartkówka,do której i tak nikt się nie nauczy. Westchnęłaś głośno, gryząc kolejny kęs słodkiej bułki z ziemniaczkiem. Połowa ludzi jej nienawidzi, ale tobie ten smak odpowiadał. Nie chciałaś być taka sama jak wszyscy,  ty chcesz być oryginalna. Sprawdziłaś godzinę na zegarze i ocknęłaś się energicznie.
Była 8:00 lekcje się zaczęły!!*
"Dobrze, że mam niedaleko od domu tę budę,  jak ja jej niecierpię!"~ pomyślałaś i wściekła ruszyłaś do klasy, i tak będzie ci truła dupę kazaniami. Przywykłaś do tego, nie zwalniając tempa stałaś już pod swoją salą. Zapukałaś delikatne i otworzyłaś drzwi wchodząc do środka.
- Bardzo przepraszam za spóźnienie! ~ powiedziałaś kłaniając się w pas, nauczycielka podeszła do ciebie z gromącym wzrokiem.
- Panno ___, który to już raz z kolei?!
  Mam tego dosyć, dzisiaj dzwonie  do twojej mamy, a teraz siadaj na miejsce!! ~ krzyczała bulwesując się i wróciła do biurka.
Pamiętałaś, że na tym przedmiocie siedzisz sama, więc kim był ten chłopak siedzący w twojej ławce..?
Widziałaś go pierwszy raz w życiu,  niczego sobie brunet, dość wysoki ładne oczy.  Wzruszyłaś ramionami i zasiadłaś się wygodnie w swoim miejscu, mało cie obchodzi to co inni myślą, na twój temat.
Zajęłaś swoje miejsce nie zwracając uwagi na tego nieznajomego.
- Witaj, jestem Jeon Jeongkook..
Spojrzałaś na niego zdziwiona. 
- Cześć ,jestem ____ ____
Uśmiechnęłaś się do niego i ukłoniłaś lekko , oboje zamilkliście widząc przerażający wzrok nauczycielki chemii.
- Skoro panience nie wystarczyło spóźnienie zapraszam do tablicy ,rozwiążesz to zadanie.
Twój oddech przyspieszył ,powolnym ruchem wstałaś z ławki i szłaś w kierunku miejsca twojego  przyszłego zgonu.
Reszta klasy podążyła za tobą wzrokiem współczując ci. Wiedziałaś ,że jeżeli nie zrobisz tego zadania to wstawi pałę i uwagę. Nie chciałaś już więcej denerwować swojej mamy , i tak już była wzywana do szkoły kilka razy za bójki.. Nie lubiłaś ,gdy ktoś do ciebie skakał z mordą ,od razu okładałaś pięściami. Miałaś w dupie opinie innych, każdy się ciebie bał, bo nie należałaś do osób z którymi się zadziera. Pomimo tego miałaś bardzo dobre oceny.
Doszłaś na miejsce i chwyciłaś w rękę kredę brudząc sobie palce, cała się trzęsąc spojrzałaś na wzory .które dla ciebie akurat z tego przedmiotu były jak alfabet egipski. Przełknęłaś głośno ślinę i zaczęłaś coś bazgrać ,aż nagle usłyszałaś błogi dźwięk dzwonka na przerwę. Podbiegłaś do ławki i chwyciłaś plecak uciekając z klasy. Miałaś dość, nagle poczułaś na swoim ramieniu ciepły dotyk twojej najlepszej przyjaciółki ___.
- Co , się nie douczyłaś to teraz zwiewasz?
Szturchnęła cię łokciem i zaśmiała się melodyjnie, ty nie nie wytrzymałaś i po chwili obydwie wpadłyście w dziki rechot.

***
Przechodząc korytarzem ujrzałaś tego chłopaka siedzącego z tobą na chemii.
Pomyślałaś : "To ten jak mu tam, hmm K..K..Kookie..?" ~ Tak to był on!
Rzuciłaś mu zagadkowe spojrzenie ,a on je odwzajemnił uśmiechając się ślicznie. Zatonęłaś w jego oczach...
" CHWILKA ,COO?! _____ OGARNIJ SIĘ !!". Klepnęłaś się w głowę i skierowałaś się w stronę stołówki szkolnej.
Wzięłaś niebieską tackę i podeszłaś do regału z owocami sięgając po jabłko. Ktoś wszedł ci jednak w drogę i wsadziłaś rękę w sałatkę, lekko plamiąc sobie mundurek.
- Aish... kretynie nie umiesz chodzić?!..~ Nie zerknęłaś nawet na rozmówce tylko patrzyłaś po ludziach zbierających się w kolejkę za tobą.
Gdy pełna złości obróciłaś się w kierunku tego kogoś ,kto krzywo chodzi zorientowałaś się ,że to on Jungkook.
Przerażona machnęłaś ręką i chciałaś sięgnąć po serwetkę ,jednak on cię wyprzedził i zetknęliście się dłońmi.
- Mianhe, ____ nie chciałem... Mianhe....~ Wziął wspomnianą wcześniej rzecz i zaczął wycierać twoje brudne plamki. Pech chciał ,że były one na samym dekolcie...
Na początku nie zwróciłaś nawet na to uwagi (zaskoczył cię swoim zmartwieniem) ,ale później dopiero zobaczyłaś gdzie cię dotyka. Wciągnęłaś głęboko powietrze w płuca i zrobiłaś się mega czerwona.
- J....J..Jungkook....? ~zapytałaś z impetem
- T..tak, co je...AAH PRZEPRASZAM!!!!
Zerknął w miejsce gdzie przed chwilą była jego ręka.
Spiekł się na twarzy jak ty i odeszliście w swoje strony.
" CO TO BYŁO!!!!?!"~ krzyczałaś w myślach.
Minęłaś szybko korytarz i weszłaś do łazienki trzaskając drzwiami. Tak jak podejrzewałaś byłaś czerwona.
Ochlapałaś się zimną wodą ,która koiła cię na zewnątrz i w środku. Do pomieszczenia weszły jakieś trzy dziewczyny...
Akurat te, których bardzo ale to bardzo nie lubiłaś ,bo były tępe ,zadufane i ohydnie bogate (strasznie się swoimi wydatkami chwaliły). Jednak tym razem miałaś je gdzieś. Niech sobie gadają...
- No wiesz ,ona założyła paski i kratkę razem...!!!
- To pogwałcenie stylu!!!
-To okropne!!
Odezwała się jedna ,a dokończyły dwie.
"Walone lasie ,gdyby nie mundurki na pewno ubierałyby się w jakieś Prady czy coś tam."
- OOOO zobaczcie kochane to nasza ____!!!
Wrzasnęła "zadowolona" tleniona blondynka. A czarna i szatynka zaśmiały się równie głośno.
- Słyszałam ,że podoba ci się mój Jungkookie...?~ otworzyłaś szerzej oczy i się kpiąco uśmiechnęłaś (przecież nie powiesz im prawdy)...
- Chyba tlen wypalił ci mózg , a poza tym i tak nie zechce blachary jak ty...
Twój piękny śmiech rozniósł się po całej łazience,a ty ucieszona jak gimnazjalista po dostaniu szóstki z religii wyszłaś z pomieszczenia zostawiając je w niemałym osłupieniu. Dopiero przy wyjściu szkolnym widziałaś ,że ktoś do ciebie macha. Podbiegłaś i się przywitałaś.
- Było za mało czasu żeby się lepiej poznać ,wyjdziesz ze mną na ...obiad?
Uniosłaś brew i złożyłaś ręce na piersi.
- Zapraszasz mnie na ..randkę..?~ uśmiechnęłaś się znowu i posłałaś mu oczko, a ten się słodko zarumienił.
- M..można tak to nazwać...
Odparł i razem szliście już w stronę pięknie ozdobionej jadłodajni. Kwiaty, czerwone stoliczki i cały ten nastrój wzbudzały w tobie nie małe emocje.
- Proszę ,siadaj~ odsunął dla cienie krzesło ,a ty zasiadłaś wygodnie.
- Co zjesz..?~ dodał po sekundzie.
- Curry ,a ty? ~ odpowiedziałaś zagryzając paznokieć
- Hm.... wezmę.....małe pizzerki..
Złożyliście zamówienie ,a kelnerka odeszła. Siedzieliście w ciszy .
Podano wam posiłki po piętnastu minutach ,a wy zajadaliście się . Najlepsze było to ,że rozmowa rozkręciła się dopiero przy jedzeniu. Jeon za śmiał się tak ,że kawałek wyleciał mu z buzi ,a ty rozbawiona tym faktem wsadziłaś nos w curry. Mięliście ubaw po pachy ,nawet wracając do domu.
- Dzisiaj było super~ zagadałaś pierwsza
- Masz rację, jesteś wspaniałą dziewczyną...~ dodał po krótkiej przerwie.
Uśmiechnęłaś się ,i otworzyłaś drzwi od mieszkania , Kookie miał właśnie odchodzić...
- Jeon Oppa poczekaj!!
Chwyciłaś go za barki i złożyłaś pocałunek na jego różowych ustach. Zszokowany (pozytywnie) oddał pocałunek.
- To do jutra w szkole ...na chemii..
Pomachałaś i weszłaś do środka.
***

Wstałaś z łóżka i przytuliłaś swoją córeczkę.
- Czyli tak poznałaś tatę ??~ zapytała mała koreanka
- Tak ,kochanie a teraz idź spać , rano masz do szkoły...
Pocałowałaś ją w czółko i zgasiłaś lampkę wychodząc z pokoju i zamykając delikatnie różowe drzwi.
W pokoju obok leżał on wtulony w śnieżnobiałą kołdrę. Podeszłaś do waszego łóżka i schowałaś się pod puszkiem wtulając w ukochanego. Odwrócił się do ciebie i pocałował w usta. Zaskoczona oddałaś pocałunek.
- Myślałam ,że już śpisz ...~ podniosłaś kącik ust do góry tworząc półuśmiech.
- Jak w naszą pierwszą randkę...
Uśmiechnęliście się do siebie i przytuliliście ,po czym pogrążyliście się w krainie snów.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANIE!!!~ <3
Mam nadzieję,że ci się spodoba :*